Jest wrzesień 1939 roku, Niemcy już pod Warszawą, a co w tym czasie dzieje się w okolicach Włodawy? Historycy mówią mało o tym okresie wojny, a już na pewno „skromnie” na ten temat piszą. Oto kilka zdań z zapomnianej, lub może specjalnie przemilczanej historii Ziemi Włodawskiej czasu pierwszych dniach Wojny Obronnej 1939 roku. Poniżej prezentujemy wspomnieni Pana Czesława Chudzika byłego mieszkańca miejscowości Włodawki. Włodawka to miejscowości położonej po prawej stronie rzeki Bug vis-a-vis Włodawy, dziś już nie istnieje. Prezentowany poniżej opis wydarzeń pochodzi ze skanu dwóch stron książki pt. „Życie moje i wojna” autorstwa pana Czesława Chudzika – autorem skanu jest Pan Dariusz Ozimek.
"Szesnastego lub siedemnastego września ruszyliśmy w drogę powrotną, uciekinierzy na kilku furach jechali za nami, było ich ponad dwadzieścia osób. Chłopów na ich furach nie było, Wacek stwierdził, że oni te zaprzęgi kupili. Kilka kilometrów przed Piszczem spotkaliśmy na drodze paru ludzi w polskich mundurach bez broni. Jeden z uciekinierów powiedział do nich "juześ się nawojował" i wtedy pod ich adresem posypały się bardzo obelżywe wyzwiska w mieszanym chłopsko-polskim języku. Wyzywali ich od burżujów, darmozjadów, pasibrzuchów i co tam jeszcze wymyślili, sytuacja stawała się groźna, chłopi zaczęli krzyczeć, że ich wytłuką, wtedy oni wyciągnęli broń i zaczęli krzyczeć, że będą strzelać i to dopiero poskutkowało, chłopi odeszli.
My natomiast postanowiliśmy odłączyć się od nich, bo sytuacja w tym towarzystwie stawała się niebezpieczna. To był dzień,, w którym bolszewicy wkroczyli do Polski, ludność chachłacka stawała się coraz bardziej agresywna, Po przejechaniu jeszcze kilku kilometrów oni skręcili na Pulmo, tamtędy było bliżej do Bugu a my pojechaliśmy w kierunku Pulemca i Orchowa, z którego na Włodawkę było już tylko dwa kilometry. Kiedy dojeżdżaliśmy do pierwszych domostw Orchowa stała już tam powitalna brama. Chachły witali Stalina napisem: "Spasibo wielikom Stalinu szczo wyswobodył nas od polskoho jarma". W tym samym Orchowie tylko od zachodniej strony 22 czerwca 1941 roku stała taka sama brama tylko napis był inny. "Spasibo wielikom Gitleru szczo wyswobodył nas od żydokomuny” Zastanawiam się kto to chachłackie talatajstwo mógł zrozumieć. Po kilku dniach dowiedzieliśmy się, że w okolicy Pulma chachłaccy nacjonaliści wymordowali wszystkich uciekinierów. Jesteśmy w domu, oglądamy co się w międzyczasie stało. Bomby rozbiły kamienicę Foderzewskiego, zostały tylko wypalone mury, nikt nie zginął bo w czasie bombardowania wszyscy uciekli. Dom wujka Janka Ozimka zburzony, spalony drewniany most Włodawa-Tomaszówka, kolejowy żelazny most wysadzony. Na rynku przed naszym domem koło kasztanów stoją trzy potężne wozy wojskowe przeznaczone do wożenie pontonów.
Zobacz również:.
Historia: Nieśmiertelnik, poszukiwana rodzina
Wytyczno: Oddadzą hołd żołnierzom KOP /wideo/
Włodawa: Warta - historia powstanie pewnego pomnika
Ktoś powiedział, że koło spalonego mostu leży dużo wojskowych rzeczy po rozbrojeniu batalionu polskiego wojska przez Niemców. Bez namysłu pobiegliśmy tam, okazało się, że na lądzie i w płytkiej wodzie przy brzegu leży bardzo dużo broni i innego sprzętu wojskowego. Braliśmy kto rady udźwignąć, karabiny, bagnety, ładownice, maski szable i co tylko się dało. Obróciliśmy z Gieńkiem po kilka razy, podobnie robili inni. Za szafą była wnęka po drzwiach, tam zrobiliśmy magazyn. Na drugi dzień mam zauważyła, że szafa jest odsunięta, kiedy zobaczyła co tam jest o mało nie zemdlała. Zrobiła nam wielka awantura i kazała to wszystko wynieść i utopić w sadzawce, z wielkim żalem ale musieliśmy to zrobić. Jeden karabin z pełnym magazynkiem, zwinięty w jakiś worek Gieniek rzucił za oborą w pokrzywy. W południe pojechaliśmy po schowane zboże, po odkryciu dołu okazało się, że zboże jest zamknięte i śmierdzące, przywieźliśmy je do stodoły i rozsypali na toku, przy otwartych drzwiach schło przez kilkanaście dni. Mimo różnych zabiegów nawet przesuszania w piecu chlebowym, chleb z tego żyta do jedzenia się nie nadawał. Dwa lub trzy dni po naszym powrocie wśród Żydów zaczęło wrzeć, wszyscy poczynając od dorastających po tych w podeszłym wieku pozakładali czerwone opaski, kilkudziesięciu chodziło z karabinami i to była ich milicja. Któregoś dnia przed przyjściem sowietów zorganizowali na rynku wielki wiec byli tam wszyscy Żydzi z całej Włodawki. Co chwila jaki działacz żydowski z czerwona opaska i karabinem wyraził na wóz i wykrzykiwał jaka to w Polsce była im wielka bieda. Najbardziej Polsce i Polakom ubliżał żyd Kiszka. Na tym wiecu wybrano Sielsowiet (rade wiejska), przewodniczącym został Litman, a sekretarzem kompartii Kiszka. Powołano również milicje, a było ich kilkadziesiąt osób. Wszyscy oni mówili, że od dawna są komunistami i zawsze nimi zostaną. Jedna z wypowiedzi Kiszki mniej więcej brzmiała tak: "20 lat słońce świeciło, a nam ciemno było, przeklęta Polska nad nami zawsze się znęcała, wreszcie zaświeciło nam słońce i w wielkim ukochanym Związku Radzieckim zacznie się dla wszystkich sprawiedliwe, dobre życie. Koniec z panowaniem Polaków, nastały nasze czasy i nasza władza”. Następnego dnia przyszli do nas sowieci. Jak witali ich Żydzi nie da się opowiedzieć, byty wiwaty, uściski i śpiewy - międzynarodówka. Polacy obserwujący z ukrycia to wido" – wisko. - Czesława Chudzika, Życie moje i wojna
Są to nie odosobnione wspomnienia z tego okresu. W linku poniżej również można zapoznać się ze wspomnieniami oficera rezerwy wojska polskiego por. Jerzego Żyłkina urodzonego we Włodawie, a w czasie wojny przebywającego u swych rodziców w Tomaszówce. Jest to też równie ciekawy opis powrotu z wojny do rodzinnego domu jesienią 1939 roku, oraz pracę pod okupacją sowiecką w okolicach Brześcia nad Bugiem.
^p^
Zobacz również: